poniedziałek, 9 maja 2011

Cassie Bernal

Przeszukując moje dokumenty w folderze znalazłam historię Cassie Bernal, którą kiedyś skopiowałam z pewnej strony. Jeszcze wcześniej przeczytałam skróconą wersję tej historii w czasopiśmie i postanowiłam poszukać czegoś więcej na wszechwiedzącym necie.
Chciałam się nią z wami podzielić gdyż uważam, że jest niesamowita :) 
A sama Cassie jest osobą niezwykle godną naśladowania.


Cassie Bernal –od satanizmu do męczeńskiej śmierci za wiarę:
Cassie Bernal nie była typową amerykańską nastolatką. Choć wychowana w chrześcijańskiej rodzinie, dość wcześnie padła ofiarą satanizmu. Została czcicielką szatana, praktykowała czarną magię i okultyzm. Wiele razy rodzice słyszeli jak zbuntowana rzucała im: nienawidzę was! Satanizm doprowadził do ja do samookaleczeń. Pogrążona w beznadziei, myślała o śmierci.  Miała obsesję na punkcie muzyki death rock, wampirów i samookaleczania się .Nienawidziła wszystkich, przeklinała rodziców. „Oddałam się cała szatanowi – opowiadała później. – Nie widziałam żadnego promyka światła. Wszystko było ciemnością”. 
Pod wpływem satanisycznego zespołu Marilyn Manson i jego satanicznych przekazów popadła w depresję, zaczęła się ubierać na czarno, brać narkotyki. Rodzice podjęli radykalne kroki, odcięli ją od złego środowiska, zmienili szkołę, poświecali jej dużo czasu. Cassie buntowała się przeciwko temu. Znajomi dziewczyny mścili się: głuche telefony, obrzucane jajkami okna, krzyki pod domem. Cassie nie mogła wychodzić z domu. 
W szkole była bardzo nieszczęśliwa. Powoli jednak oswajała się z nową sytauacją. Poznała Jamie, zaczęły rozmawiać o Bogu. Pod jej wpływem przystąpiła do młodzieżowej grupy religijnej. Choć i tam nie czuła sie zbyt dobrze. Była skryta, zamyślona, choc próbował być inną - pogodną i nie pokazywać innym swego smutku. Oto jednen z listów Cassie :
"Stałam się taka, jaka nigdy nie chciałam być. Jestem przygnębiona...Nigdy nie chciałam być pesymistką, ani płaczliwym dzieckiem. Nie prosiłam o osobowość, która dla innych nie jest pociągająca, ani też jej sobie nie wybrałam. Mama zawsze mówiła mi, żebym myślała pozytywnie i uśmiechała się — ludzie to widzą i to ich pociąga. Szkoda, że tego nie potrafię, bo zawsze chciałam być wesołą, tryskającą energią dziewczyną, z którą inni chętnie przebywają. Nie jestem taka. Nie mam błyskotliwej osobowości, wybitnego dowcipu, poczucia humoru, energii i optymizmu, mile widzianych przez ludzi.
Czasami wygląda na to, że ludzie, od których otrzymuję najwięcej komplementów i pochwał, ludzie, którzy mówią, że bardzo mnie lubią, są tymi, którzy mnie deprymują... Chłopcy w kościele nawet nie wiedzą, że żyję. Jednakże chłopcy w szkole zwracają na mnie uwagę. Wiem, że w przypadku niektórych z nich, wynika to z pożądania. Bardzo łatwo byłoby pójść do nich w poszukiwaniu miłości, za którą tęsknię. Nie chodzi mi o to, żebym miała ochotę uprawiać z nimi seks, ani nic w tym rodzaju, ale nie znajduję przyjaciół ani w kościele, ani w szkole. Do tej pory jestem silna i nie poddaję się temu pragnieniu, ale czasem obawiam się, że na dłuższą metę nie potrafię być silna i cierpliwie znosić tego, co mi dokucza."
Mimo to, uparcie chodziła na spotkania, rozwijała swoją wiarę w Jezusa, czytała Bibilę. Jej ulubionym filmem był Braveheart z Melem Gibsonem w roli głównej. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy swego życia, Casie spędzała wiele czasu nad lekturą "Seeking Peace" ("Szukając pokoju"), książki, którą jej grupa wybrała do omawiania na swoich cotygodniowych spotkaniach napisanej przez Johanna Christopha Arnolda. Cassie stale o tej książce mówiła, zaznaczyła nawet swoje ulubione fragmenty. Oto trzy wyjątki :
 "Szukajcie, aż znajdziecie i nie rezygnujcie. Módlcie się, nawet jeżeli uważacie, że nie wierzycie, ponieważ Bóg słyszy nawet jęk "niewierzącego". Bóg pomoże wam z tego wyjść. Nie rezygnujcie, a nade wszystko unikajcie pokus, które odciągają was od tego, za czym naprawdę tęsknicie. Jeżeli upadniecie, podnieście się i wracajcie na właściwą drogę"
"Tym, co wydaje się stanowić największe wyzwanie dla ufności człowieka jest powszechny lęk przed śmiercią. Ale nawet to zagrożenie spokoju może zostać przezwyciężone przez pewność, pochodzącą z wiary i przez miłość, o której apostoł Jan mówi, że usuwa lęk."
"Tak jak wszyscy, [Martin Luther] King musiał bać się śmierci, ale... promieniował głębokim pokojem. Był to człowiek, który nie miał żadnych wątpliwości co do swojej misji, ani obezwładniających lęków przed kosztami jej pełnienia. - Żaden człowiek nie jest wolny, jeżeli boi się śmierci — powiedział on do tłumu, zgromadzonego na wiecu w obronie praw obywatelskich w 1963 roku. - Ale w chwili, w której pokonacie lęk przed śmiercią, stajecie się wolni... Przedstawiam wam do rozważenia myśl, że jeśli człowiek nie odkrył niczego, za co oddałby życie, nie jest zdolny żyć."
W jednym z rozdziałów Cassie podkreśliła tylko to zdanie: "Powinniśmy wszyscy żyć tak, żebyśmy w każdej chwili byli gotowi na spotkanie z wiecznością".
Cassie pozostawiła po sobie notatki. W jednej z nich pisze :
"Kiedy Bóg nie chce, żebym coś zrobiła, zdecydowanie o tym wiem. Kiedy chce, żebym coś zrobiła, nawet jeżeli oznacza to wyjście poza strefę mojego komfortu — również o tym wiem. Czuję się popychana w tym kierunku, w którym mam pójść... Staram się bronić mojej wiary w szkole... Może to być zniechęcające, ale może również dawać wiele zadowolenia... Umrę za mojego Boga. Umrę za moją wiarę. Przynajmniej tyle mogę zrobić dla Chrystusa, który umarł za mnie"

Na marginesie w jakieś książce napisała: "Nie szukać pociechy w ludzkiej miłości, lecz szukać miłości Boga". W liście do przyjaciółki: "Muszę być całkowicie szczera wobec siebie i Boga i przestać myśleć, że mogę Go okpić — On jest BOGIEM, trzeba o tym głośno krzyczeć! Nie mogę iść na kompromisy. To tak, jakbym była letnia — On mnie zdemaskuje, jeśli będę tak postępować. Nie mogę jednego dnia być neutralna i wmawiać sobie, że kiedy zachowuję się "normalnie", docieram do ludzi, a nazajutrz być zaangażowaną chrześcijanką. Nie chcę, żeby ktokolwiek uważał mnie za hipokrytkę." I taką szczerą, gorącą postawę chrześcijańską zachowała do końca. Miała zamiar obciąć swoje piękne, długie blond włosy i ofiarować je na peruki dla osób po chemioterapii. Nie zdążyła.
We wtorek 20 kwietnia 1999 r, w porze lunchu otworzyły się drzwi biblioteki w Columbine High School w Littleton  i pojawili się w nich Eric Harris i Dylan Klebold. Znani oni byli w szkole ze swej niechęci do chrześcijan i mniejszości etnicznych. Jeden z nich podszedł do miejsca, w którym siedziała Cassie Bernall. Dziewczyna czytała swojego ulubionego Szekspira. Zamachowiec przystawił Cassie lufę do skroni i zapytał: "Czy wierzysz w Boga?" Po chwili usłyszał odpowiedź: "Tak. Wierzę w Boga." Z ust mordercy padło kolejna pytanie: "Dlaczego?". Ale na nie Cassie nie zdążyła już dać odpowiedzi. Została zastrzelona.
Zawsze nosiła bransoletkę z wygrawerowanym napisem WWJD. To pierwsze litery słów: What would Jesus do – Co zrobiłby Jezus? Ona wiedziała.
Cassie przeszła do pamięci jako męczennica i prorok. Miała 17 lat.  W dniu jej śmierci jej brat znalazł poemat napisany kilka dni wcześniej:
Teraz kiedy oddałam już wszystko inne
Jestem przekonana że jest tylko jedna droga
Naprawdę znać Chrystusa i doświadczyć
Potężnej siły, który przywróciła
Go z powrotem do życia,
Poznać co znaczy cierpieć i
Umrzeć z Nim.
Bez znaczenia ile będzie mnie to kosztowało,
Będą tą, która żyje świeżością Nowego Życia tych,
Którzy Żyją  - powstali z martwych.

wtorek, 3 maja 2011

"Poeta ignorancji" Anne Sexton

Być może ziemia płynie,
nie wiem.
Być może gwiazdy to małe papierowe strzępki
wycięte przez jakieś gigantyczne nożyczki,
nie wiem.
Być może księżyc jest zamarzniętą łzą,
nie wiem.
Być może Bóg jest tylko głębokim głosem
słyszanym przez głuchych,
nie wiem.

Być może jestem nikim.
To prawda, mam ciało
i nie potrafię od niego uciec.
Chciałabym ulecieć z mojej głowy,
lecz to wykluczone.
Na tabliczce przeznaczenia napisano,
że będę wklejona tutaj, w ten ludzki kształt.
Traktując to jako szczególny przypadek,
chciałabym zwrócić uwagę na mój problem.

Wewnątrz mnie jest zwierzę,
co mocno wczepia się w moje serce,
ogromny krab.
Bostońscy lekarze
rozłożyli ręce.
Próbowali skalpeli,
igieł, trujących gazów i tak dalej.
Krab trwa nadal.
To wielki ciężar.
Staram się o nim zapomnieć, zająć się swymi sprawami,
gotować brokuły, otwierać i zamykać książki,
myć zęby i sznurować buty.
Próbowałam modlitwy,
lecz gdy się modlę, krab trzyma mocniej
i ból rośnie.

Miałam kiedyś sen,
być może był to sen,
że ten krab to moja nieznajomość Boga.

Lecz kimże jestem, by wierzyć w sny?

Ludzie na moście.

Dziwna planeta i dziwni na niej ludzie.
Ulegają czasowi, ale nie chcą go uznać.
Mają sposoby, żeby swój sprzeciw wyrazić.
Robią obrazki jak na przykład ten:

Nic szczególnego na pierwszy rzut oka.
Widać wodę.
Widać jeden z jej brzegów.
Widać czółno mozolnie płynące pod prąd.
Widać nad wodą most i widać ludzi na moście.
Ludzie wyraźnie przyśpieszają kroku,
bo właśnie z ciemnej chmury
zaczął deszcz ostro zacinać.

Cała rzecz w tym, że nic nie dzieje się dalej.
Chmura nie zmienia barwy ani kształtu.
Deszcz ani się nie wzmaga, ani nie ustaje.
Czółno płynie bez ruchu.
Ludzie na moście biegną
ściśle tam, co przed chwilą.

Trudno tu obejść się bez komentarza:
To nie jest wcale obrazek niewinny.
Zatrzymano tu czas.
Przestano liczyć się z prawami jego.
Pozbawiono go wpływu na rozwój wypadków.
Zlekceważono go i znieważono.

Za sprawą buntownika
jakiegoś Hiroshige Utagawy,
(istoty, która zresztą
dawno i jak należy minęła),
czas potknął się i upadł.

Może to tylko psota bez znaczenia,
wybryk na skalę paru zaledwie galaktyk,
na wszelki jednak wypadek
dodajmy, co następuje:

Bywa tu w dobrym tonie
wysoko sobie cenić ten obrazek,
zachwycać się nim i wzruszać od pokoleń.

Są tacy, którym i to nie wystarcza.
Słyszą nawet szum deszczu,
czują chłód kropel na karkach i plecach,
patrzą na most i ludzi,
jakby widzieli tam siebie,
w tym samym biegu nigdy nie dobiegającym
drogą bez końca, wiecznie do odbycia
i wierzą w swoim zuchwalstwie,
że tak jest rzeczywiście.

Shy'm. . .

Słyszał ktoś kiedyś o Shy'm? Jest to wspaniała francuska piosenkarka o niesamowitym głosie i zaciekawiającym stylu :)
Uwielbiam słuchać piosenek francuskich, a Shy'm jest dla mnie najlepsza.



Kilka jej zdjęć :)








Moje ulubione piosenki w jej wykonaniu to:


Rêves d'enfants 
Le bleus de toi  
Victoire  
T'es parti 
Si tu savais 


Posłuchajcie, bo warto :)

french ♥

W pierwszym poście nie napisałam o jednym z moich zainteresowań, jakim jest język francuski. Osobiście uważam, że człowiek powinien znać 3 języki: ojczysty (nie tylko znać, ale także nie kaleczyć go i umiejętnie się nim posługiwać) + angielski (bo bez niego, ani rusz) + inny język (czyli taki jakim się interesujemy i jakim z własnej woli chcielibyśmy umieć się posługiwać) :)
No więc dla mnie takim językiem jest francuski. Uważam, że jest on (oprócz Polskiego) najpiękniejszym językiem. No i wiadomo, że francuski jest językiem miłości :) Bardzo chciałabym nauczyć się go, no, ale jest to trudny język i na pewno zajmie mi to wiele czasu. Szczególnie dlatego, że będę musiała uczyć się go sama, ponieważ w moim liceum nie ma francuskiego :(


Tutaj macie kilka opisów po francusku, sami zobaczcie jaki to piękny język! :)

Aimer, ce n'est pas se regarder l'un l'autre, c'est regarder ensemble dans la même direction. - Miłość nie polega na stałym patrzeniu na siebie, lecz na stałym patrzeniu we wspólnym kierunku
Je ne veux pas mourir sans avoir compris pourquoi j’avais vecu – zanim umrę, chcę wiedzieć, po co żyłem
"si j'etais une larme je voudrais naitre de tes yeaux" -gdybym była łzą, chciałabym narodzić sie w Twoich oczach...
Je n'ai qu'une philosophie Etre acceptée comme je suis...- Moja filozofia jest prosta Być akceptowana taką, jaka jestem..
Lorsque tu me prends dans tes bras ca me suffit... - Wystarczy mi, że weźmiesz mnie w swoje ramiona...
c'est trop beau pour etre vrai! –to zbyt piękne by mogło być prawdziwe
Avec toi j'irais jusqu'au bout de la terre.. - z tobą poszłabym na koniec świata
Comme tout le monde j'ai mes dfauts - Tak jak wszyscy ja także popełniam błędy
J'ai pas toujours les mots qu'il faut- Nie zawsze mówię to co trzeba 
"J’ai assez evolue dansce maudit monde je m’envais voir ailleurs" -
"Dość już nabyłem się w tym przeklętym świecie, bym mógł spojrzeć na niego z innego miejsca"
Et moi j'attends sur le aide impuissante et seule si souvent - ...a ja czekam na pomoc.. bezsilna i często samotna...
La nuit tous les chats sont gris. - Nocą wszystkie koty są szare.
C'set tres bizarre et tres difficile pour moi..... - to jest zbyt dziwne i zbyt trudne dla mnie

Na razie tyle : )
podoba wam się?

beginnings. . .

No więc pierwszy post.

Jestem tutaj nowa i nie za bardzo potrafię pisać blogi, ale postaram się robić to tak, żebyście nie posnęli czytając :)
Będzie tutaj mowa o rzeczach, które kocham czyli o Teatrze i Muzyce.. może trochę o tańcu. No i o reszcie mojego świata, czyli o tych rzeczach, które się dla mnie liczą i o tych, które liczą się trochę mniej :) 

Jestem Stella:) Stella to mój pseudonim artystyczny, pewnego dnia go pokochałam i tak zostało. Opowiem kiedyś dlaczego akurat taki, ale już nie dziś:)
Co jeszcze kocham? Teatr.. i aktorstwo! Uwielbiam występować na scenie. Moim marzeniem jest zagrać w jakimś spektaklu, albo w jakimś filmie. Nie ważne gdzie, ważne, żeby były uczucia i prawdziwe emocje! Ja gdy tylko wchodzę na scenę, czuje dreszcz emocji. Jeżeli wy też tak macie przy jakiejś czynności, to znaczy, że to jest właśnie TO ! :)
Kocham też muzykę. Odkąd pamiętam uwielbiam śpiewać. Często interpretuje piosenki na własny sposób. Od jakiegoś czasu gram na gitarze. Zaczynałam grać na tym instrumencie gdy byłam jeszcze mała. Potem zrobiłam sobie przerwę. Teraz zaczynam na nowo, bo czuję, że źle zrobiłam odpuszczając sobie grę. Teraz żałuję i staram się to naprawić.. czy mi wyjdzie? Pisze też własne teksty piosenek. Dedykuje je mojej szufladzie. Moja szuflada jest bardzo tolerancyjna :) Nie wyśmiewa się i nic nie narzuca, więc mogę sobie tworzyć ile chce. Muzyka to wielka część mojego życia. Nie potrafiłabym bez niej funkcjonować! Byłabym wtedy jak roślina.. bez duszy... Śpiewam w każdym momencie, przy obiedzie, przy komputerze, przy telewizorze, na spacerze, w szkole, pod prysznicem.. no po prostu wszędzie. Nawet przez sen :D Chce też nauczyć się grać na fortepianie. Takie małe marzenia ..:)

Co jeszcze o mnie?
Jestem.. no po prostu jestem. Nie ma na mnie reguły. Lubię kolor zielony i liczbę cztery. Jestem wrażliwa. Byle słowo, może mnie zranić i długo wtedy o nim nie zapominam... Przyjaciele wiedzą i są ostrożni, ale wiadomo człowiek, jest człowiekiem i nie zawsze panuje nad emocjami. Boję się pająków. Lubię lody o smaku striacatella+nutella i białą czekoladę. Pisze opowiadania. Jestem humanistką, ale lubię matematykę. Kocham poezję. Mam zadziwiające sny. Codziennie uciekam w świat wyobraźni i nie potrafię się z niego wydostać. Czasami może się wydawać, że jestem "dziwna" i "inna". Ale ja po prostu jestem sobą :)

Jeśli będziecie zaglądać na mojego bloga, to będę bardzo szczęśliwa. A jeśli napisze coś co was zainspiruje, to będzie to dla mnie naprawdę wspaniałe, bo uwielbiam inspirować ludzi i pomagać im w odnajdywaniu własnej osobowości:)